Siódmego lipca. Ku wielkiej uciesze szpaków, wróbli i kosów w wielu miejscach na terenie naszej dzielnicy zielsko porosło takie, że hej. Chwilowa bezczynność operatorów kosiarek sprawiła, że trawniki pięknie zdziczały i stały się różnorodne, jak nigdy. Gwoli ścisłości – palące słońce oraz długotrwały brak deszczu spowodowały, że trawa wygląda, jakby ledwo trzymała się życia. Jest tak rzadka i sucha, że aż żal na nią patrzeć, ale w zasadzie to nie ma czemu się dziwić. Tegoroczny czerwiec należał do najcieplejszych w historii pomiarów.
A zatem z trawą kuso, jednak tak zwane „chwasty” radzą sobie nad wyraz dobrze. Pokonując codziennie trasę od bloku do metra, podziwiam coraz bujniejsze łany szczawiu, komosy i szarłatu. Dziarsko płoży się rdest. Wspaniale kwitną rzodkiewnik oraz wiesiołek. Tu i tam prężą się dorodne siewki topoli, a skupiska konyzy kanadyjskiej miejscami powyłaziły nawet spomiędzy płyt chodnikowych. Co ciekawe, ta zielona rewolucja trwa już na tyle długo, iż można domniemać, że brak reakcji „kosiarzy” może być wynikiem jakiejś odgórnej decyzji.
Trawa jest rzadka i sucha…
… ale „chwasty” dają radę.
Niestety, ale wszystko wskazuje na to, że ekstremalne zjawiska pogodowe, do których można zaliczyć także susze czy rekordowe upały, będą powtarzać się coraz częściej. Oczywiście, będzie wiązało się to z koniecznością zmiany dotychczasowego podejścia w wielu obszarach. Słyszałem, że w niektórych miastach podmioty odpowiedzialne za zieleń powoli decydują się już na przekształcanie części terenów w rzadko koszone łąki. Dlaczego? Bujniejsza roślinność ma szansę sprawić, że uporczywe upały w mieście staną się mniej dokuczliwe. Wynika to z tego, że ziemia będzie mniej narażona na wysychanie i erozję a powietrze stanie się bardziej wilgotne i czyste. Dodatkowo, niewielkie zwierzęta – a wbrew pozorom w miastach także jest ich sporo – będą miały ostoję, w której będą mogły się schronić.
Czy ktoś z warszawskich decydentów pomyślał w ten sposób? Nie mam pojęcia, ale patrząc na zapuszczone trawniki myślę – niech rośnie dalej, fajnie jest. To paradoksalne, ale czasami, by zrobić coś dobrego, wystarczy nie robić nic. I z tą myślą chciałbym Cię dziś zostawić…