Nie tak dawno…

Włócząc się po łęgu widziałem trzy kolorowe ule i koczowisko bezdomnych. Na krzaczkach jeżyny wciąż można było wypatrzyć pojedyncze owoce.

Mętna, zimna woda Wisły pewnie „szła” między wyspami. Stado kormoranów przysiadło na lekko wznoszącym się brzegu jednej z nich. Tuż obok czapla – posępna niby kapłan pogańskiego plemienia.

Na pniu wierzby powalonej przez bobry ktoś wyrąbał siekierą runę „Othala”. Podobno ten znak bywa pomocny w podróży.

Jaskółka zmian?

W ostatnim czasie sporo działo się w Parku Olszyna, a właściwie w zespole przyrodniczo-krajobrazowym, który znajduje się w jego południowej części. Mocno zdezelowany pas starego asfaltu, biegnący przez środek olchowego zadrzewienia zastąpiono schludną, ponad stupięćdziesięciometrową kładką. Nową ścieżkę wykonano z modrzewiowego drewna, w systemie podwieszanym, aby zminimalizować ingerencję w ten ciekawy przyrodniczo zakątek. Przy okazji ścięto też niektóre przepróchniałe drzewa i przerzedzono podszyt*.

Doszły mnie słuchy, że nowo powstała konstrukcja nie przypadła do gustu niektórym mieszkańcom okolicy, którzy martwili się o jej trwałość („drewno szybko zgnije, lub się zniszczy…”, „lepiej byłoby położyć betonową kostkę…”). Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś, kto patrzy na sprawy w taki sposób, jednak jest pewna kwestia, która stanowi autentyczny problem „Olszyny”, a która wydaje się umykać uwadze większości spacerowiczów.

Jak wiadomo, olchy nie są zbyt długowiecznymi drzewami. Te, które porastają teren zespołu są już w takim wieku (~80 lat), że niebawem zaczną naturalnie obumierać. O ile drewniana kładka przy odpowiedniej konserwacji wytrzyma ze dwadzieścia lat, a potem będzie ją można bezproblemowo wymienić, o tyle w przypadku wspomnianych drzew na ten moment raczej nie widać perspektyw, że luka po nich zostanie wypełniona przez ich potomków. Wystarczy rozejrzeć się dokoła, by stwierdzić, że olchowej młodzieży raczej się tu nie powodzi. Główną przyczyną (poza zbyt bujnym, zabierającym światło podszytem) może być zbytnie przesuszenie gleby**. Dawniej było tu rzeczne rozlewisko, które zapewniało optymalne warunki rozwoju dla wszelkiej wodolubnej roślinności. Dzisiaj, w wyniku różnych czynników, teren jest mocno odwodniony, a tutejszy zagajnik – tak niezwykły w miejskim krajobrazie – jest tylko cieniem dawnego olsu.

Podsumowując – dobrze, że w Zespole Przyrodniczo-Krajobrazowym „Olszyna” są inicjowane działania, których celem jest zmiana oblicza tego terenu na lepsze. Jednocześnie nie można zapominać, że nieuchronnie zbliża się czas, gdy trzeba będzie podjąć konkretne starania, by pojawiła się szansa na utrzymanie wyjątkowego charakteru tego miejsca. Wiąże się to nieodłącznie z zapewnieniem ciągłości pokoleniowej tutejszym olchom. Czy to może się udać? Nie wiem, ale na pewno warto tę kwestię nagłaśniać.

__

*Co do przerzedzania podszytu, to nie wiem, czy było to celowe działanie, czy raczej niezamierzony efekt uboczny, spowodowany wjazdem ciężkiego sprzętu;

**Olchy bardzo tego nie lubią.