„Migawka” z przeszłości – zachód słońca nad Wisłą, uchwycony przez liście wierzby wiciowej u podnóża grudziądzkiej Kępy Strzemięcińskiej.

„Migawka” z przeszłości – zachód słońca nad Wisłą, uchwycony przez liście wierzby wiciowej u podnóża grudziądzkiej Kępy Strzemięcińskiej.
coraz częściej bywają łaciate, jak krowy.
Jeszcze na początku ubiegłego wieku populacja bobra europejskiego w Polsce była skrajnie nieliczna. Dzisiaj sytuacja przedstawia się zgoła inaczej. Działania ochronne i sztuczna reintrodukcja okazały się na tyle skuteczne, że w chwili obecnej nad większością krajowych cieków wodnych bez większego trudu można natknąć się na ślady ich działalności.
Co ciekawe, od jakichś pięciu lat w gazetach i na portalach internetowych co jakiś czas pojawiają się artykuły w stylu „Inwazja morskich bobrów!„, ale myślę, że w przypadku Bałtyku mówienie o „inwazji” jest grubą przesadą. Prawdą jest jednak, że coraz częściej również nad morzem, można na bobry natrafić. Dwa lata temu spędzaliśmy z Olą majówkę w Rowach i – spacerując wzdłuż plaży – mogliśmy naocznie się o tym przekonać. Spotkany przez nas zwierzak wyglądał na zmęczonego, jednak nie zważając na fale, uparcie płynął w stronę odległego o jakieś trzy kilometry ujścia Łupawy.
A Wy? Czy także macie jakieś nietypowe obserwacje tych naszych największych gryzoni?