I znowu o „zielsku”

Czy wiecie, że spora część tak zwanego Serka Bielańskiego ostatnio wygląda jak wielobarwny kobierzec?

W tym roku stołeczny Zarząd Zieleni zmienił swoje podejście do kwestii koszenia trawników i chwilowo ma ono odbywać się rzadziej. To oraz kilka ciepłych, deszczowych dni sprawiło, że niezabudowany teren między ulicami Marymoncką, Żeromskiego i Duracza uległ magicznemu przeobrażeniu. „Czary mary” i oto mamy miejską łąkę. Jeżeli dobrze się nad tym zastanowić, to w pewnym sensie jest to powrót do korzeni, ponieważ w przeszłości w tym miejscu znajdowały się pola.

DSC08218DSC08219

Przyjemnie patrzy się na tę zaskakująco bogatą mozaikę, składającą się z ponad dwudziestu gatunków rodzimych roślin. Splątany gąszcz jest stołówką dla wróbli, szpaków, mazurków oraz kawek, a wśród setek kwiatów uwijają się kosmate trzmiele i pracowite pszczoły. Oczywiście, teren ten docelowo będzie skoszony, ale na ten moment zrobiono to tylko w bezpośrednim sąsiedztwie chodników i na obszarach, gdzie było to konieczne. Myślę, że jest to przykład dobrego kompromisu, jak w czasach kryzysu klimatycznego powinna wyglądać zieleń w mieście.

Przy czym, ilu jest ludzi, tyle zdań na ten temat. Wydaje mi się, że zarządcy okolicznych osiedli mają zupełnie odmienne podejście…