To jeden z tych dni, gdy nadwiślańska „dżungla” pachnie mułem i pokrzywami. Łobuz chmiel już dawno wspiął się na wysoką gałąź okazałej topoli. Na ziemi pająk – niby starzec bez domu – otula się ciepłą kołdrą pomiętego listowia.
Za chwilę będzie po lecie. Idąc odważnie w głąb lasu bądź zatem uważny i cichy. Niechaj nie mami Cię złudne lśnienie zielonego klejnotu wśród liści. To tylko okruchy rozbitej butelki po piwie.
Gdzieś tam, pod korą starego wiązu chrząszcz wygryza tajemne zaklęcie. Wsłuchując się w mowę rzeki, wypatruj wśród trawy i kurdybanku śladów po wygasłych ogniskach.







