„K****, dziki jakieś?” Burknął pod nosem jakiś typ spod ciemnej gwiazdy, przechodząc koło „mrówkowca” przy Żeromskiego. Fakt – trawnik przed tym bloczyskiem z dnia na dzień przestał wyglądać wyjściowo, jednak nie stoi za tym żadna tajemnicza szajka dzikich świń.




Prawda może zaskoczyć – w mieście sprawcami takich zniszczeń najczęściej bywają wrony. Pod koniec lata gustują w tłustych pędrakach, w poszukiwaniu których nie cofną się przed wyrywaniem trawy z korzeniami. Gdy winowajcy odlecą, na zrytą ziemię wkroczą gawrony i kawki. Po zmroku na wywróconym do góry nogami trawniku do stołu może zasiąść też wygłodniały jeż…