Czternastego maja

Wyspa na rzece. Ukrywasz łódkę pośrodku nawłociowiska, a potem zagłębiasz się w rozedrganą zieleń łęgu, żywiąc nadzieję, że zdołasz uchylić rąbka tajemnicy tego lądu bez ludzi. Wędrując dróżkami wydeptanymi w zielsku przez łosie, starasz się wyzbyć myśli o sobie. Jesteś wzrokiem, słuchem, dotykiem i węchem. Idziesz bez celu, brodząc po pas w morzu pokrzyw i splątanej przytulii, nie bacząc na to, że kleszcze stale próbują cię dopaść. Nie raz i nie dwa pakujesz się w wodę lub błoto, ale nie tracisz pogody ducha. Trud drogi jest niczym, gdy nagrodą są pejzaże niedostępne dla wzroku rozpieszczonych mieszczuchów…

Część z powyższych zdjęć jest autorstwa Marcina.

Jedna odpowiedź

Dodaj odpowiedź do znadrzeki Anuluj pisanie odpowiedzi