Olbrzymka ze ścierniska / „Topola Mariańska” (22 sierpnia)

Ola z chłopcami spędzają wakacje u babci. Jadąc do nich z Warszawy postanowiłem nadłożyć nieco drogi i zahaczyć o Ostromecko. Ta licząca około tysiąca mieszkańców kujawska wieś leży w okolicy zamieszkiwanej przez ludzi przynajmniej od epoki brązu. Dzisiaj kojarzy się z zespołem pałacowo-parkowym (podobno jednym z najpiękniejszych w Polsce) oraz rozlewnią wód mineralnych, cieszących się popularnością od XIX wieku, ale miejsca te – rzecz jasna – nie stanowiły celu mojej wariackiej wycieczki.

Niedługo po tym, gdy wysiadłem z pociągu, dreptałem śródpolną drogą, która odbija w lewo od ulicy Wiślanej. Przywędrowałem w to miejsce, by zobaczyć słynną „Topolę Mariańską” (jej nazwa pochodzi od „Lasu Mariańskiego” – jednego z miejscowych rezerwatów). Obiekt mojego zainteresowania stał kilkaset metrów dalej, w szczerym polu – po lewej stronie traktu. Drzewo było widać z daleka, ale patrząc na nie z oddali nie powiedziałbym, że jeszcze do niedawna miało ono status najgrubszej znanej polskiej topoli.

Wkrótce, minąwszy nieduży staw, stałem na ściernisku naprzeciw sokory i musiałem przyznać, że oglądana z bliska zaskakująco potężnieje. Rosnąc na niedużej trawiastej wysepce, porośniętej m. in. komosą i łopianem, na otwartej przestrzeni, nie miała konkurencji w dostępie do światła i bez skrępowania wykorzystała ten fakt. Sędziwa olbrzymka jest krępa i rozłożysta. Potężny (ponad dziewięć i pół metra obwodu, mierząc na wysokości pierśnicy), pokryty szaro-brązową korą pień stosunkowo nisko rozwidla się na trzy grube konary – przewodniki, które, rozgałęziając się, tworzą masywną, rosochatą i pięknie ulistnioną koronę. Z pnia wyrasta wiele pędów odroślowych, jednak nie znajdziemy na nim zbyt wielu guzowatych narośli – typowych dla gatunku. Na pniu próżno wypatrywać też urzędowej tabliczki z godłem, lecz faktem jest, iż drzewo od ponad trzydziestu lat posiada status pomnika przyrody.

Przy drzewie postawiono niewysoką myśliwską ambonę. Będąc tutaj można zobaczyć zalesioną krawędź Doliny Dolnej Wisły, wieżę miejscowego kościoła, ceglany komin zakładu „Wody Mineralne Ostromecko” oraz trochę zabudowań. Z przeciwnej strony – wzdłuż pól – biegnie linia drzew, stanowiąca skraj rezerwatu „Wielka Kępa”, chroniącego tutejsze łęgi nadwiślańskie.

U „Topoli Mariańskiej” spędziłem mniej więcej dwie godziny. Studiowałem jej sylwetkę, dotykałem pnia, dokładnie przyglądałem się liściom. Co ciekawe (zwróciłem na to uwagę już wcześniej, oglądając wykonane przez innych fotografie), wiele z nich ma bardzo wydłużone czubki i wyraźnie klinowatą nasadę, co jest dość nietypowe dla tego gatunku topoli (u Marzanny wygląda to podobnie). Wydaje mi się, że spośród naszych krajowych topól czarnych, może być ona pierwszą, która osiągnie ponad dziesięć metrów obwodu pnia. Już teraz jest niewiele chudsza w „pasie” od grudziądzkiej „Horpyny” i w przeciwieństwie do niej, jest w świetnym stanie. Rozmiary i wiek „Marianki” budzą szacunek, ale – mówiąc szczerze – nie zachwyciłem się nią w tym samym stopniu, co niektórymi sokorami, jakie dotychczas spotkałem nad Wisłą (niektóre z nich emanują naprawdę niesamowitą aurą). Tutaj mamy do czynienia po prostu z olbrzymim, samotnym drzewem, któremu ktoś nie przeszkodził rosnąć na użytkowanym polu uprawnym.

Mimo wszystko byłem zadowolony, że przyjechałem do Ostromecka. Siedziałem oparty plecami o pień ogromnej topoli, wiał lekki wiatr, grała muzyka liści. Jedząc bułkę z pomidorem i serem wodziłem wzrokiem po koronach drzew „Wielkiej Kępy”. Myślałem o Wiśle – niedalekiej, lecz z tego miejsca niewidocznej. Z oddali dobiegał głos dzwonu. Po niebie dryfował myszołów…

Jedna odpowiedź

Dodaj odpowiedź do znadrzeki Anuluj pisanie odpowiedzi