Dorastałem w bliskim sąsiedztwie Wisły i jej obecność w moim życiu zawsze była czymś oczywistym, jednak dopiero jako osoba dorosła stałem się jej wiernym i świadomym wyznawcą. Moje postrzeganie Rzeki mocno pogłębiło się, gdy zacząłem samotnie spływać z jej nurtem. Wcielając się w rolę kogoś w rodzaju rzecznego włóczęgi przekonałem się, że jest ona także jednym z niewielu miejsc, które zapewniają pewien rodzaj pozytywnej osobności, pozwalającej strząsnąć z siebie codzienny kurz świata.
Rzeki od zawsze stanowiły granicę. Przede wszystkim geograficzną, ponieważ oddzielały od siebie przeciwległe brzegi, ale rozdział będący ich udziałem mógł dotyczyć także spraw metafizycznych. Przeprawa przez rzekę zawsze wiązała się z podejmowaniem ryzyka, jako że w jej trakcie zawsze można było pożegnać się z życiem. Możliwe, że jest to jeden z powodów, dlaczego w wielu kulturach powtarza się motyw cieku wodnego jako linii granicznej między światem realnym a domeną duchową. W minionych czasach żywiono przekonanie, że dusze zmarłych na drodze w zaświaty czekała przeprawa przez wodę, a później nie mogły one zza tej bariery tak łatwo powrócić. Obserwowanie wody w ruchu doprowadziło ludzi także do nadania jej rangi symbolu upływającego czasu i wiążącej się z nim nieuchronności.

Płynąc środkiem rzeki znajdujesz się więc niejako poza czasem, w stanie symbolicznego zawieszenia między dwoma rzeczywistościami. Samotne, kilkudniowe spływanie rzeką, taką jak Wisła, posługując się niepozorną, nadmuchiwaną łódeczką to unikalne i bardzo intymne doświadczenie. Składając swój los w ręce zmiennego żywiołu, jednocześnie prowokujesz spotkanie z samym sobą. Duża rzeka nizinna jest bowiem zwierciadłem, w którym masz szansę dokładnie przyjrzeć się sobie, ale na wiedzę, którą można zdobyć w ten sposób nie każdy będzie gotowy. Nad rzeką ważne są rzeczy proste. Pierwotne sytuacje wyciągają prawdę z człowieka, a zanurzenie się we własnych emocjach, słabościach i lękach oraz wzięcie pełnej odpowiedzialności za podejmowane działania jest tym, co zawsze wymaga odwagi. Pierwszego dnia twoje myśli będą zmącone, jak woda, która cię otacza, ale jeżeli będziesz otwarty na nadrzeczną harmonię oraz wystarczająco cierpliwy, jest szansa, że przebywając z Rzeką sam na sam odnajdziesz w sobie wewnętrzny spokój i zaczniesz cieszyć się chwilą. Razem z tym przychodzi także otwartość na dalszy rozwój wydarzeń, ale też na potencjalne spotkanie z drugim człowiekiem, który – choć obcy – nierzadko może okazać się osobą posiadającą zbliżone do twojego spojrzenie na świat. Podobnie jak poczucia wolności, tego nie da się kupić.
Niespieszna podróż łodzią to także rodzaj duchowego uniesienia. Płynąca woda wydaje się żywa i tak też postrzegali ją nasi przodkowie. Niegdyś wierzono, że rzeki mają osobowość. Były siostrami mórz i oceanów oraz życiodajnymi żyłami prababki Ziemi. Obcując z rzeką o naturalnym, lub zbliżonym do takowego charakterze, masz bezpośredni kontakt z czymś, co daleko wykracza poza ciebie. Czymś w zasadzie nieskończonym, nieokiełznanym oraz wymykającym się prostym do zdefiniowania schematom. Na przestrzeni dziejów ciekom wodnym ofiarowywano różnego rodzaju dary. Intencje oraz towarzyszące im rytuały były różne, jednak wszystkie łączyła pewność, że rzeka jest czymś więcej niż tylko jednym z wielu martwych tworów przyrody. Myśląc o Wiśle, Ty także możesz okazać należny jej szacunek. W jaki sposób? Przede wszystkim nie chciej jej sobie podporządkowywać. Niechaj pozostanie taką, jaką jest – także dla przyszłych pokoleń.