Kiedy rozbijasz namiot na piasku, słońce coraz bardziej wtula się w pierś horyzontu. Nie musisz się martwić, albowiem wszystkie ślady ludzkich stóp, znaczące to miejsce są dziełem wyłącznie jednego autora. Łowiąc uchem klangor żurawi, jesteś szczęśliwy. Nie od dzisiaj wiesz, że samotne obozowanie na otoczonym przez wodę ustroniu ma moc oczyszczania duszy. Niebawem rozpalisz ognisko, by rozsiąść się przy nim, ubrany jedynie w wełnianą bieliznę. Paląc ogień do późna, pijesz kawę za kawą, zjadłeś też trochę fasoli i chleba. Wodząc wzrokiem po rozgwieżdżonym suknie nieba, miałbyś ochotę odprawić jakiś szamański rytuał, ale tajemne arkana są poza twoim zasięgiem. Tej nocy jesteś tylko kacykiem plemienia przybłędów. Kładąc się spać, otulasz się kurtką i przez chwilę rozmyślasz o innych ogniskach. Być może wciąż siedzą przy nich inni „flumenauci” – zauroczeni Rzeką, prostoduszni wagabundowie. Niebawem, wschodzące słońce rozświetli tumany mgły, które dostojnie będą żeglować nad wodą. W takiej ulotnej oprawie każda wyspa może wydawać się Avalonem, ale prawdę na temat tych lądów znają tylko wierzby i stare topole. A ty, gdy już wypełzniesz z namiotu i strzepniesz z powiek resztki snu, będziesz stał osłupiały i patrzył, nie mogąc nasycić się światem. Jeżeli zaś w gnieździe twego serca zacznie wykluwać się pisklę jakiegoś niewysłowionego uczucia, będzie to tęsknota. Żal za czymś dawno utraconym, ale wciąż wszechobecnym…









Mam ciarki na ciele. Nie wiem czy zdecydowałbym się na taką samotną noc. Nawet nie wiem czego mógłbym się bać. Ale i tak, jakoś straszno.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie taki diabeł straszny, jak go malują 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba