Topola „Marzanna” (30 października)

Środek jesieni. W mieście spichrzy i ułanów od rana siąpi deszcz. Tymczasem „Marzanna” – sędziwa topola, która nosi na sobie ślady huraganowych wiatrów, ludzkiej głupoty i naporu cyklicznie rozpychającej się Rzeki, nadal wzbogaca swą obecnością wiślany brzeg. Jej gałęzie są prawie nagie, ale sposobi się do zimowego snu częściowo okryta swoistym pledem, utkanym z pędów chmielu oraz wielobarwnie ulistnionych gałęzi drzewek i krzewów, które wyrosły w jej cieniu. Chwilowo zdobią ją także czerwone korale owoców dzikiej róży, głogu i trzmieliny, tudzież czarne paciorki jagód derenia. Studiując coraz bardziej okaleczoną sylwetkę drzewa, trudno uciec od myśli, że nic nie jest dane na zawsze. Bywając w Grudziądzu co pewien czas, ze smutkiem rejestruję kolejne odłamane konary, lecz – mimo wszystko – jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, że rzeczne duchy wciąż sprzyjają tej niezwykłej sokorze. Tym razem Wisła złożyła u jej stóp pokaźną wierzbę, balot siana, śniętą rybę oraz kilka ogryzionych przez bobry patyków. Dzisiaj goni mnie czas, ale jeszcze tu wrócę. Żegnając się z weteranką, kładę dłoń na jej grubych, jak anakondy, splątanych korzeniach. Gdzieś, między nimi tkwi spory, otoczak z czerwonego porfiru. Czy to właśnie w nim zaklęte jest serce drzewa? Nikt nie wie, ale niewykluczone, że tak długo, jak kamień tam będzie, życie „Marzanny” wciąż będzie trwać…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: