Nadwiślańskie topole w białej oprawie (Grudziądz, 4 stycznia)

Wizyta w „Mieście Ułanów”, celem załatwienia rodzinnych spraw. Przy okazji, pospieszny wypad nad Wisłę, akurat by zobaczyć, jak świt maluje różem jej szeroką wstęgę. W przelocie udało się sportretować też kilka miejscowych sokor w prawdziwie zimowej scenerii (nocą nad okolicą przeszła burza śnieżna z piorunami). Odnośnie „Marzanny”, to nie licząc śladów po ogniu, których wcześniej nie widziałem, wyglądała ona mniej więcej tak samo, jak na filmie nakręconym jesienią. W zakamarkach jej oprószonych śniegiem, splątanych napływów korzeniowych – niczym rezolutny duszek – buszował strzyżyk. Zauważyłem także, iż ktoś zaiwanił tabliczkę „pomnik przyrody” przybitą do najpotężniejszego z jej wyłamanych konarów…

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz