NIE! dla budowy Narodowego Centrum Sportu w otulinie Lasu Bielańskiego / Podpisz petycję!

Każdy miłośnik dzikiej przyrody, który chociaż raz przeszedł się ścieżkami Lasu Bielańskiego, wie, iż nie jest to „lasek” ani zwykły park. To miejsce, w którym naprawdę czuć, że w Warszawie wciąż bije serce dawnej puszczy. Tworzą je (m. in.) trzystuletnie dęby, około czterysta gatunków roślin naczyniowych, ponad dwieście gatunków grzybów (w tym rzadkich) oraz liczne gatunki zwierząt – zwłaszcza owadów.

Niestety, teraz ten niezwykle cenny przyrodniczo teren znalazł się pod silną presją inwestycyjną. W jego otulinie (której istnienie de facto ma zabezpieczać rezerwat przed zagrożeniami wynikającymi z działalności człowieka) planowana jest bowiem budowa Narodowego Centrum Sportu. Nie ma wątpliwości, że realizacja tego przedsięwzięcia będzie miała negatywny wpływ na delikatną równowagę przyrodniczą Lasu i może prowadzić do stopniowej degradacji tego, co czyni go wyjątkowym. Bez owijania w bawełnę – jeśli zgodzimy się na to dziś, jutro możemy utracić coś, czego nie da się zrekompensować, ani sztucznie odtworzyć.

W związku z powyższym, ważne jest zatem byśmy jako osoby wrażliwe na kwestie związane z dobrem wspólnym oraz ochroną środowiska naturalnego wyrazili swój sprzeciw. W internecie ruszyła petycja skierowana do Ministra Sportu i Turystyki, która domaga się wstrzymania inwestycji w planowanej lokalizacji. Podpisując ją, wysyłamy jasny sygnał: sport i rekreacja są ważne, ale nie mogą odbywać się kosztem bezcennej przyrody. Miasto ma przecież wiele przestrzeni, gdzie można budować nowoczesne kompleksy sportowe bez ryzyka dewastacji jego przyrodniczych skarbów…

Link do petycji: Podpisz i wesprzyj Las Bielański.

Zimowy portret jednego z wiekowych dębów – gospodarzy Lasu Bielańskiego.

Topola czarna z dziedzińca AWF – moja kandydatka na „Warszawskie Drzewo Roku” (2024)

„Łatwo jest pozbyć się drzewa. Wystarczy kilka cięć piły, by potężny pień, rosnący przez dziesięciolecia, legł z łoskotem na ziemi. To bolesne, ponieważ sędziwe drzewa mają w sobie coś magicznego. Tracąc je, pozbywamy się nie tylko elementu miejscowej „zieleni”, ale też przytuliska dla niezliczonych istot, niemego świadka upływającego czasu a także źródła wspomnień. Wydaje się, że nasze rozumienie świata pogłębia się, lecz w miastach wciąż bywa tak, że drzewa traktuje się przedmiotowo – jak meble, które można wyrzucić lub pod byle pretekstem wymienić. Nie musi tak jednak być. Pokazuje to przykład pewnej bielańskiej topoli.

Każdy, kto zawita na ogólnodostępny dziedziniec warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, na pewno dostrzeże majestatyczną topolę czarną, zdobiącą jego serce. Wokół tego rozłożystego drzewa – niczym symbolicznej osi – ułożono tablice z nazwiskami wybitnych postaci polskiego sportu. Nie wiadomo dokładnie, ile lat liczy sobie ta sokora, nie ma jednak wątpliwości, że była już dorodnym drzewem w pierwszej połowie ubiegłego wieku, kiedy dopiero planowano budowę kampusu Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego (przekształconego później w AWF). Drzewo mogło pójść pod topór, przegrywając z ambitną wizją architektoniczną, ale na szczęście tak się nie stało. Architekt Edgar Aleksander Norwerth, jeden z głównych projektantów tego przedsięwzięcia, dokonując rekonesansu w terenie, w samotnym drzewie rosnącym na bielańskim ugorze niedaleko szosy, dostrzegł coś więcej niż tylko przeszkodę do usunięcia. Oczami wyobraźni ujrzał w nim niezwykły „akcent dekoracyjny przyszłego dziedzińca” oraz „obiekt wspaniale ożywiający skromny zarys murów” i tak też się stało. Chwała mu za to, ponieważ topola istnieje do dzisiaj, towarzysząc kolejnym pokoleniom studentów i wykładowców AWF-u oraz zachwycając wszystkich mieszkańców Warszawy, którzy są w stanie docenić piękno rodzimej przyrody.

Drzewo to – jako jeden z najbardziej znanych przedstawicieli swojego gatunku w Polsce – od 2009 roku cieszy się statusem pomnika przyrody i z pewnością zasługuje także na tytuł Warszawskiego Drzewa Roku. Jest ono rzeczywiście mocarne i piękne, ale jego istnienie to przede wszystkim wspaniała lekcja szacunku dla natury oraz przykład, że również w przestrzeni miejskiej można ją umiejętnie wykorzystać…”

Powyższym tekstem uzasadniłem zgłoszenie pomnikowej topoli czarnej, będącej ozdobą dziedzińca warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego do tegorocznej edycji plebiscytu „Warszawskie Drzewo Roku„. Konkurs ten stanowi część projektu – „W koronach miasta„, realizowanego przez warszawski Zarząd Zieleni od kilku lat, celem edukowania mieszkańców w zakresie tematyki miejskich drzew i przyrody. Moja kandydatka szczęśliwie przeszła eliminacje i wraz z dwunastoma innymi drzewami znalazła się w finale. Głosowanie ruszyło w minioną środę i będzie trwało do 25 września. Jeżeli podobnie, jak ja jesteście miłośnikami topoli, zachęcam do oddania głosu na sokorę z AWF-u. Można to zrobić za pośrednictwem formularza na stronie Zarządu Zieleni m. st. Warszawy [LINK]. Kliknięcie w link umożliwia także obejrzenie sylwetek oraz zapoznanie się z historią pozostałych drzew biorących udział w konkursie.