Od jakiegoś czasu po głowie chodziła mi noc z 12 na 13 sierpnia. Namówiłem Marcina, by choć na kilka godzin wyskoczyć z dzieciakami za miasto. W Łomnej, nad brzegiem Wisły, rozłożyliśmy się z karimatami i kocem, aby oglądać coroczne maksimum roju Perseidów. W teorii można zobaczyć nawet sto meteorów w godzinę… w praktyce – księżyc świecił jak reflektor, więc naliczyliśmy ledwie kilka. Artur, wierny tradycji, szeptał życzenia. Najbardziej oryginalne? „Żeby zmienić się w pingwina„. Rankiem okazało się, że magia nie zadziałała. Uf! Już się bałem, że będziemy musieli zainwestować w kostkarkę do lodu i hodowlę karasi 😉
W załączeniu – rysunek pingwina, wykonany przez zainteresowanego.










